piątek, 20 kwietnia 2012

Filipinki, słodycz lat sześćdziesiątych

Autorem artykułu jest Natalia Julia Nowak


Rzecz o pierwszym w naszej Ojczyźnie nowoczesnym girlsbandzie, który działał w latach 1959-1974. Formacja Filipinki, utworzona przy szczecińskim Technikum Handlowym, była szczególnie popularna w latach '60 XX wieku.

Pierwszy nowoczesny girlsband

Chociaż nie były pierwszym w Polsce żeńskim zespołem wokalnym, nagrywającym płyty z modną muzyką, bez wątpienia można je uznać za pierwszy w naszym kraju nowoczesny girlsband. O kim mowa? O Filipinkach, czyli młodzieżowej formacji muzycznej, działającej w latach 1959-1974. Jak podaje wirtualna encyklopedia Wikipedia, grupa wokalna została utworzona przy szczecińskim Technikum Handlowym przez Jana Janikowskiego - nauczyciela, kompozytora i pianistę.


Trochę faktów

Z Wikipedii możemy się również dowiedzieć, iż Filipinki początkowo działały jako nonet (zespół dziewięcioosobowy), a później jako septet (zespół siedmioosobowy). Do historii polskiej popkultury przeszedł skład: Krystyna Sadowska, Krystyna Pawlaczyk, Anna Sadowa, Iwona Racz, Zofia Bogdanowicz, Elżbieta Klausz, Niki Ikonomu (ta ostatnia to artystka greckiego pochodzenia, obecnie mieszkająca w Belgii). Nazwa formacji nawiązywała do popularnego w tamtym okresie czasopisma dziewczęcego “Filipinka”. To legendarne pismo, założone w roku 1957, przestało się ukazywać wiosną 2006, ponieważ wydawca uznał, że bardziej mu się opłaca wydawanie podobnego magazynu “Twist” (ironią losu jest fakt, iż zespół składający hołd FILIPINCE wielokrotnie śpiewał o tańczeniu TWISTA).


Trudno się od nich uwolnić!

Piosenki Filipinek są niezwykle chwytliwe, pogodne i dziewczęce, a ich sekret tkwi w specyficznych, uzależniających rytmach i melodiach - gdy któryś z utworów wpadnie człowiekowi w ucho, to trudno się od niego uwolnić. Z drugiej strony, Filipinkowe kawałki są proste, łatwe w odbiorze, odrobinę naiwne i dziecinne, ale kiedyś po prostu była taka moda. Tematyka piosenek obraca się wokół różnych zagadnień, jednak zawsze atrakcyjnych dla ówczesnych nastolatek: miłość, podróże, szkoła, zabawy taneczne, podbój przestrzeni kosmicznej. W niniejszym tekście chciałabym opisać kilka wybranych utworów Filipinek.


“Filipinki - to my”

Istny manifest artystyczny, w którym dziewczęta śpiewają o sobie. Utwór posiada odrobinę prowokacyjny i intrygujący tekst, mówiący o tym, że młode wokalistki nie zdradzą nikomu swoich imion. Wręcz przeciwnie, wszystkie będą się posługiwać imieniem Filipinka, albowiem - jako zespół muzyczny - stanowią jedność i dążą do wspólnego celu. Video clip, nakręcony do tej piosenki, jest bardzo dynamiczny i ukazuje dziewczyny w różnych miejscach oraz w różnych strojach. Raz widzimy je jako uczennice odziane w szkolne mundurki, innym razem - jako eleganckie panny, ubrane w sukienki i siedzące przy stole pod parasolem. Filipinki na rowerach, Filipinki na motorach, Filipinki na statku - to kolejne sceny teledysku. Myślę, iż przygodę z omawianą formacją należy rozpocząć właśnie od tego filmiku.


“Wala Twist” (“Walentyna Twist”)

Bardzo pogodna, rytmiczna i przebojowa piosenka, opiewająca Walentynę Tierieszkową, czyli pierwszą kobietę, która odbyła podróż kosmiczną. W utworze jest też wzmianka o Juriju Gagarinie (pierwszym kosmonaucie płci męskiej) i Panu Twardowskim (legendarnej postaci, która rzekomo wylądowała na Księżycu). Teledysk, nakręcony do kawałka “Wala Twist”, ukazuje Filipinki jeżdżące na karuzelach w Wesołym Miasteczku. I nie ma w tym nic dziwnego, albowiem piosenka jest naprawdę radosna i zakręcona. Jak na twist przystało.


“Batumi”

Spokojny i sentymentalny kawałek, wychwalający egzotyczne oraz pełne zabytków miasto w Gruzji (tytułowe Batumi). Piosenka jest bardzo sympatyczna i miła dla ucha, a Filipinki śpiewają głosami pełnymi pogodnej melancholii. Utwór wyzwala w słuchaczu pragnienie odwiedzenia Batumi, wpatrzenia się w jego “herbaciane pola” i wsłuchania się w “dźwięczenie cykad”. Niestety, posiada też wady, a mianowicie pretensjonalne i grafomańskie sformułowania typu “świadkiem był szczęścia chwil” czy “marzenie naszych snów” (w przypadku tego ostatniego, aż chce się zapytać: “To wasze sny potrafią marzyć?”).


“Do widzenia, profesorze”

Typowo uczniowska piosenka, poruszająca temat ukończenia szkoły średniej, pożegnania z belframi, rozstania z dotychczasowym stylem życia i wkroczenia na nową drogę egzystencji. W utworze “Do widzenia…” Filipinki składają podziękowania swoim nauczycielom, przepraszają ich za wszelkie problemy i zmartwienia, a także obiecują urzeczywistnianie tego, co profesorowie wpoili im do głów. Śpiewają również o tym, że są już dojrzałe i wolne - po prostu dorosłe. Piosenka pierwszego polskiego girlsbandu, ze względu na swoją problematykę i sposób realizacji tematu, nadaje się do wykonywania podczas ceremonii pożegnania klas maturalnych.


“Dlaczego płaczesz, mały?”

Kawałek różniący się od pozostałych, zdecydowanie cięższy, dramatyczniejszy, mniej optymistyczny, chwilami naprawdę wzruszający i przejmujący. Uważam, że można go scharakteryzować słowami, jakimi pewien Internauta opisał piosenkę “J’en ai marre!” Alizee: “Ten jeden raz nie wszystko jest różowe”. Chociaż utwór jest dobrze wykonany i posiada “to coś“, nie potrafię się nim w pełni zachwycać, albowiem jego melodia przypomina mi posoborowe, dziecięco-młodzieżowe pieśni kościelne, wykonywane podczas mszy świętych, rekolekcji oraz różnych nabożeństw dla dzieci. I choć podoba mi się sposób, w jaki Filipinki śpiewają słowo “twarz”, a także wokaliza samogłoski “u”, całą piosenkę zatruwa mi ten nieszczęsny, oazowy klimat. Bo w “Dlaczego płaczesz, mały?” dziewczęta naprawdę śpiewają jak schola w kościele. Wystarczy tylko się wsłuchać.


“Bal Arlekina”

Utwór, w którym spokojne, powolne, ponure zwrotki przeplatają się szybkimi, wesołymi, żywymi refrenami. Jeśli chodzi o tekst piosenki, to występują w nim nawiązania do włoskiej commedii dell’arte: postacie Arlekina i Kolombiny. W “Balu Arlekina” jest mowa o tym, że współczesne Filipinkom dziewczyny są nowoczesne i niechętnie nastawione do staroświeckiej muzyki - chłopcy nie powinni im zatem śpiewać ballad, tylko tańczyć z nimi twista. Co do teledysku, to wywołuje on we mnie dziwaczne skojarzenia.


Moje głupie skojarzenia

Otóż jestem czytelniczką portalu VigilantCitizen.com, którego redaktorzy interpretują słowa piosenek i video clipy pod kątem ich rzekomych nawiązań do kontroli umysłu (mind control, Monarch, MK-ULTRA). I muszę przyznać, że symbole wykorzystane w teledysku “Bal Arlekina” są zadziwiająco zbieżne z tymi, które występują w filmikach oskarżanych przez Vigilant Citizen o aluzje do mind control (dehumanizacja, zrównanie ludzi z manekinami, kukła/lalka jako alter persona, martwe, jakby zahipnotyzowane twarze, oczy wpatrzone w punkt, triggery - kokardy, schody, koronki podobne do pajęczyn, czarne elementy bezpośrednio obok białych, ściana pełna esów i floresów. Warto również pamiętać, że Arlekin i Kolombina to postacie noszące maski, czyli kolejne triggery. “Wielki sklep z zabawkami“ jest zaś domem tych postaci, a przecież dom to - w psychoanalizie Freuda - symbol ludzkiej podświadomości). Do tego dochodzi tekst, mówiący o perswazji, manipulacji, wpływaniu na cudze poglądy i upodobania… Wiem, że te wszystkie podobieństwa do kontroli umysłu są dziełem przypadku, ale - jako czytelniczka VigilantCitizen.com - nie mogę się uwolnić od wiadomego skojarzenia.


Zakończenie

To wszystko, co chciałam napisać w niniejszym tekście. Mam nadzieję, iż moja wypowiedź zachęciła Was, drodzy Czytelnicy, do zapoznania się z utworami pierwszego w Polsce nowoczesnego girlsbandu. Filipinki absolutnie nie są formacją wybitną, ale ich sympatycznych, zazwyczaj pogodnych i optymistycznych kawałków naprawdę przyjemnie się słucha. Kiedy obcuję z twórczością zespołu założonego przez Jana Janikowskiego, przekonuję się na własnej skórze, co oznacza popularny związek frazeologiczny “sweet sixties”. Może Wy też się przekonacie?


Natalia Julia Nowak,
26 czerwca 2011 roku


---

Natalia Julia Nowak

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz